Powiązane preparaty i suplementy diety. Zioł.fix FITO-MIX 12 żółciopęd. • PoltechMBrIDA • Similasan Zaczerwienione oczy • GEL 4000 Żel • Similasan Suche oczy • Okulary korekcyjne LUX +3.5 • KAMILAN Spray nawilż.i oczysz.do nosa • Młody jęczmień trawa mielona • Młody Jęczmień Sok 100% EkaMedica • Macugen.
Dio przechodzi drastyczne zmiany w wyglądzie po staniu się wampirem. Rozwija kły, a jego niegdyś uporządkowane włosy robią się bardziej niechlujne, oczy stają się ostrzejsze z ciemniejszym zarysem. Po pierwszej walce z Jonathanem zmieniło się także jego ubranie. Nosi szalik, ozdobną, dwukolorową koszulę, pasujące bryczesy
Fototapety.Pl Zbliżenie Żółte Oczy Wilka Niebieski Odcień Fototapeta 250x250cm Magicstick - od 657,99 zł, porównanie cen w 1 sklepach. Zobacz inne Tapety i fototapety, najtańsze i najlepsze oferty,
Podsumowując, żółte oczy w kącikach, czyli xanthelasma, są zwykle nieszkodliwe, ale mogą wskazywać na pewne problemy zdrowotne, zwłaszcza związane z cholesterolem. Jeśli zauważysz takie plamki na swojej skórze, warto skonsultować się z dermatologiem lub okulistą, aby dowiedzieć się więcej o ich przyczynach i możliwościach
Żółte oczy u noworodków Ponieważ wątroba noworodka cały czas się rozwija i bilirubina buduje się szybciej, żółtaczka w pierwszych dniach życia noworodka jest normalnym zjawiskiem. Jest to fizjologiczny typ żółtaczki i pojawia się, gdy dziecko ma 2-4 dni.
Read Rozdział 7 (części drugiej) from the story Żółte oczy 1 i 2 by mlena102 (Mlena) with 19,949 reads. agresja, bratniedusze, han. Rozdział 9 Skrajne reakcję
.
Liczba wyświetleń: 3203To się dzieje naprawdę! Od 24 lutego 2022 na naszych oczach spełnia się najczarniejszy scenariusz, przed którym przez lata uprzedzali jasnowidze i media. Bez dwóch zdań widzimy wstępną fazę III wojny światowej, w której naprzeciwko siebie stanęły dwa potężne bloki wyposażone w broń jądrową. Jest jeden scenariusz wydarzeń, który pasuje do wizji „trzech dni ciemności” i „żółtego proszku/pyłu”, który będzie niósł śmierć. I czas o nim powiedzieć głośno!Czy to co widzimy może być początkiem III wojny światowej? Co nas czeka w najbliższych tygodniach? Oczywiście teraz nie mamy powodów do niepokoju – starcia są daleko od naszych granic – działają sklepy, jeżdżą samochody, popularne miejsca turystyczne zapełniają się w weekendy, niektóre niedziele są „handlowe”, a wiele osób dalej planuje wakacyjne wyjazdy i ma problem: Grecja, czy może jednak Hiszpania? Ale to poczucie „w sumie normalności” jest złudne, bo na naszych oczach prawdopodobnie rozpoczął się wielki proces „przebudzenia”, który wielokrotnie był sygnalizowany przez okręt Nautilus. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, kiedy nagle konflikt zamieni się w wojnę NATO z Rosją, a wtedy sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Warto spojrzeć na kilka wybranych przepowiedni i wizji przyszłości, o których mówili słynni jasnowidze i które są w pewien sposób ze sobą zgodne w kilku punktach, w tym słynnych „trzech dni ciemności” i „zabójczego żółtego proszku”.Niestety jest jeden, bardzo niepokojący scenariusz wydarzeń, który wobec ostatnich informacji z wojny Rosji z Ukrainą wydaje się być przejmująco możliwy i o którym bardzo długo rozmawialiśmy z Krzysztofem Jackowskim. Zanim jednak o tym warto przypomnieć dwie wizje słynnych jasnowidzów o tzw. „trzech dniach ciemności”, które będą najważniejszym elementem III wojny światowej. Na początek mistyk, stygmatyk i święty Kościoła Katolickiego znany jako Święty Ojciec Pio: wojna rozpocznie się w nocyOjciec Pio wielokrotnie mówił, że świat czeka jeszcze jeden, wielki światowy konflikt, w którym dojdzie do starć na starym kontynencie. Według niego wojna miała rozpocząć się w nocy, kiedy z nieba w ziemię „uderzą błyskawice”. Interpretatorzy tej przepowiedni uważają, że może chodzić o pociski balistyczne użyte przez jedną ze stron. Wspaniałe budowle legną w gruzach – ostrzegał włoski zakonnik. Ojciec Pio uprzedzał także, że dojdzie do „trzech dni ciemności”, choć nie wyjaśnił, co ma być ich przyczyną. „Dobrze pozamykajcie i uszczelnijcie okna. Nie wyglądajcie na zewnątrz. Zapalcie poświęconą świecę, która wystarczy na trzy dni. […] Powietrze będzie przesycone gryzącymi gazami. Duszące opary oraz uderzenia zaczną niszczyć wszystko. Nie wolno w tym czasie wychodzić na zewnątrz” – wieszczył Ojciec będzie szła kreska „żółtego pyłu”. Kto przez nią przejdzie, to zginie!Alois Irlmaier był niemieckim pracownikiem budowlanym i zajmował się przez wiele lat kopaniem studni na terenie Bawarii. W czasie I Wojny Światowej jako niemiecki żołnierz przeżył koszmarny incydent. W bliskiej od niego odległości wybuchł pocisk artyleryjski, w wyniku czego Alois został żywcem zasypany w okopie. Odkopano go po 72 godzinach i zwolniono z wojska. W wyniku wypadku Irlmaier zaczął miewać dziwne wizje dotyczące przyszłości, które okazywały się zdumiewająco trafne. Przewidział bezbłędnie drugą wojnę światową, ale mówił także o trzeciej. Dopiero po tej ostatniej według niego miała się rozpocząć złota era w dziejach ludzkości. W jego przepowiedniach pojawia się również wątek ”trzech dni ciemności”, kiedy nagle ludzi przerazi tajemnicza „kreska złotego pyłu”.„Uciekajcie przed żółtym pyłem, strzeżcie się go. Kto go przekroczy, ten zginie” – mówił jasnowidz z Bawarii. „Żółty pył posypie się od Złotego Miasta aż do Zatoki. Nadejdą trzy dni ciemności, umrze więcej ludzi niż podczas ostatnich dwóch wojen. (…) Nad Renem pojawi się półksiężyc, co będzie chciał wszystko pożreć. Papież z Rzymu będzie musiał uciekać przez Wielką Wodę. Miasto, gdzie stoi żelazna wieża, spalą jego mieszkańcy. Gdzie spojrzeć, tam rewolucja”.Jasnowidz dał jednak nadzieję i zapowiedział początek nowej ery w dziejach ludzkości: „Po katastrofie zmieni się klimat. Będzie cieplej, a u nas będą rosły owoce południowe. Zostaną zniesione prawa, które przynosiły dzieciom śmierć. Wysoki, szczupły starzec będzie rządził trzema koronami. Każdy będzie mógł się osiedlić, gdzie zechce i wziąć tyle ziemi, ile zapragnie. Ciężkie czasy świat będzie miał za sobą i na długo nastanie pokój. Lecz ludzie będą musieli rozpocząć życie tam, gdzie rozpoczynali ich pradziadowie”.Krzysztof Jackowski też mówi, że będzie ciemno i pojawi się żółty pyłNajsłynniejszy polski jasnowidz Krzysztof Jackowski jest znany z tego, że bezbłędnie odnajduje zaginionych ludzi. Chwali się, że dzięki swojemu niezwykłemu talentowi odnalazł już ponad 700 osób, a jego dokonania potwierdzają między innymi dokumenty z policji. Jackowski od lat mówi także o tym, co czeka Polskę i świat. W 2008 roku jasnowidz zapytany przez swoją córkę Monikę o to, co czeka Polskę wypowiedział zagadkowe słowa: „Moniko, tuż przed wielką wojną ludzie będą bali się oddychać”.Dziś jasnowidz jest przekonany, że mówiąc te słowa przewidział pojawienie się koronawirusa i obowiązek zakładania maseczek (lęk przed oddychaniem), a także wybuch wielkiego światowego konfliktu. Niezwykłe, ale od pewnego czasu w rozmowach z pokładem okrętu Nautilus jasnowidz z Człuchowa mówi o tym, że będą kłopoty z elektrycznością (ciemno na ulicach) i pojawi się nagle „jakiś żółty pył”. Jasnowidz nie jest w stanie sprecyzować tego, czym ma być ów pył (czasami nazywa go żółtym proszkiem). Jest pewien jednak, że będą próbowali przed tym śmiertelnym żółtym pyłem uciec i Polska opustoszeje. Nie w przenośni, ale dosłownie – ludzie w panice będą uciekać tam, gdzie ma być bezpiecznie.„Boję się tego, ale Polska opustoszeje. W mojej wizji widziałem, jak Polacy będą przed czymś uciekać, nie rozumiem tego i wiem, że to brzmi głupio, ale widzę Polskę opustoszałą. (…) żółty proszek lub coś takiego, będzie panika (…). Ucieczka paniczna i Polska opustoszeje, czegoś takiego jeszcze świat nie widział, dosłownie zagłada (…). To wywoła kryzys, nie wojna. To coś, opustoszała Polska (…)” – mówił jasnowidz Krzysztof Jackowski w rozmowie z pokładem okrętu Nautilus 14 grudnia 2021 „żółty pył”? Jaka „żółta kreska śmierci”?! Od początku nie było jasne, o co w tych przepowiedniach związanych z żółtym pyłem chodzi. I nagle jasne… kolor żółty od zawsze jest kolorem radioaktywności. Wybuch bomby atomowej na Ukrainie? Skażenie byłoby niewielkie. Ale zupełnie inaczej wygląda sprawa, kiedy dojdzie do katastrofy elektrowni nuklearnej, a te na Ukrainie są aż cztery, w tym największa w Europie (nie licząc nieczynnego Czarnobyla).Kiedy walki objęły tereny elektrowni atomowych na Ukrainie temat ewentualnego „armagedonu skażenia całej Europy” pojawił się w marca 2022 wieczorem na pokład okrętu Nautilus zadzwonił jasnowidz Krzysztof Jackowski, który opowiedział o niezwykłym e-mailu, który dostał od jednej ze swoich czytelniczek. Przypomniała ona przejmujące słowa jasnowidza sprzed roku, w którym mówił słowa wręcz idealnie pasujące do tego, co może za chwilę spotkać Polskę i Europę. Oto ten e-mail…Tej sprawie jasnowidz poświęcił swoją ostatnią wypowiedź w serwisie „YouTube”.Na pokładzie Nautilus długo rozmawialiśmy z jasnowidzem o tym, jak może dojść do realizacji scenariusza prowadzącego do opustoszałej Polski. Oto krótka rozmowa, która została przeprowadzona marca 2022 roku.– Czy wierzysz, że na naszych oczach rozpoczęła się Trzecia Wojna Światowa?– Nie mam cienia wątpliwości. Ludzie jeszcze nie dostrzegli tego, że to nie jest żadna wojna parszywej nacjonalistycznym szaleństwem Rosji z Ukrainą, ale z całym zachodnim światem. Jeśli tylko NATO zdecyduje się zamknąć niebo nad zachodnią Ukrainą, wtedy rozpocznie się wojna, jakiej nawet nie widzieli miłośnicy gry w stylu „Call of Duty”. To będzie jak biblijny Armagedon.– Będzie użyta broń jądrowa?– Oczywiście. Ten walnięty w łeb wizjami „mocarstwowej Rosji” idiota jest gotowy użyć bomb atomowych i ich użyje. Wiem nieoficjalnie, że podczas ostatnich rozmów z Rosją sprzed dwóch dni Ukraina zaproponowała oddanie Krymu i tych dwóch zbuntowanych republik, a tak naprawdę przejętych przez agentów putinowskich wariatów z Moskwy. Putin to odrzucił, czyli chce zrównać Ukrainę z ziemią.– Boże… Dlaczego on to robi?– Parszywy, drapieżniczy ze swojej natury nacjonalizm zawsze prowadzi do krwi i trupów na barykadach – zawsze to powtarzam. W Europie, Afryce czy nawet na Antarktydzie, czy Księżycu… – bez znaczenia. Nacjonalizm to rakowata, cuchnąca szaleństwem i kompleksami choroba ludzkości, to wręcz stan umysłu… Szkoda czasu teraz o tym mówić.– Dojdzie do trzech dni ciemności i pojawienia się żółtego pyłu?– Tylko w jednym wypadku taki scenariusz jest prawdopodobny, jeśli dojdzie do katastrofy elektrowni atomowej wszech czasów. Czyli nie takiej wręcz dziecinno-przedszkolnej jak ta w Czarnobylu w 1986 roku, ale takiej na sto fajerek, która wypuści na Europę chmurę radioaktywną zamieniającą wszystko na swojej drodze w pole śmierci. Rozmawiałem ze specjalistami od energetyki jądrowej i oni mi powiedzieli, że taki scenariusz jest możliwy, jeśli dojdzie do super-katastrofy tej największej elektrowni na Ukrainie… Pas śmierci obejmie setki tysięcy kilometrów kwadratowych w kierunku Rosji czy Europy. Mogę sobie wyobrazić, że ludzie posiadający dzieci wiedząc, że do Polski zbliża się radioaktywna chmura oznaczająca śmierć zrobią wszystko, aby przed nią uciec. I wtedy może się zrealizować scenariusz zgodny z tym, co rok temu mówił Jackowski. Ludzie ruszą w panice tam, gdzie „żółta kreska” nie dotrze, czyli na przykład w kierunku Bułgarii, Rumunii, a może nawet Afryki. Jackowski powiedział mi kilka miesięcy temu, że niedługo będę żałował, że nie uciekłem do Afryki… Pamiętam, że wyśmiałem go. Dziś uważam, że… Zresztą nieważne.– Wierzysz, że może dojść do katastrofy elektrowni?– To jest wojna, a wojna to chaos. Ten pożar w elektrowni z czego się wziął? Nie było żadnych rozkazów, ale kilku rosyjskich żołnierzy ostrzelało jeden z budynków, choćby dla draki… Tak jest na wojnie, nikt nie zapanuje nad młodymi mężczyznami, którzy w rękach mają broń. Wtedy dzieją się różne rzeczy, czasami straszne, czasami niezrozumiałe i nielogiczne. Pożar szybko ugaszono, a wszystkie cztery elektrownie są bezpieczne. Powtarzam raz jeszcze – Rosja może obrzucić całą Ukrainę bombami atomowymi i zamienić ją w pustynię, ale zagrożenie skażeniem dla Polski będzie niewielkie. Jeśli jednak w grę wejdzie „wielki bum” którejś elektrowni, to… Miej nas Panie w swojej opiece.– Ale mówisz, że one teraz są bezpieczne?– Tak mówią Ukraińcy. Ale możemy sobie wyobrazić, że w czasie działań wojennych może dojść do tego, że wysadzenie elektrowni będzie morderczym ciosem dla którejś ze stron. Myślisz, że żołnierze owładnięci szałem potrzeby zemsty na wrogu się powstrzymają? Bo co… Będą starali się uniknąć apokaliptycznego wyludnienia Europy uciekającej przed śmiercią od radioaktywnej chmury? Bez żartów. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie niepokoi.– Jaka?– Przepowiednie mówią, że zamieszanie z III Wojną Światową wykorzysta kolejna bestia na naszej planecie, czyli agresywny islam. Mogę sobie wyobrazić, że gdzieś na świecie jest szykowane komando bojowników islamskich, którzy chcą zrobić porządek ze znienawidzoną Europą zamieniając ją w wypaloną pustynię w stylu okolic Czarnobyla. Przeniknięcie do ogarniętej wojennym chaosem Ukrainy? Żaden problem. Nawet nie chcę głośno mówić o takim scenariuszu, bo strach.– Boisz się?– Oczywiście, jak wszyscy. Ludzie boją się cierpienia i śmierci, a ja wierzę, że to jeszcze daleko przed nami. Jeźdźcy Apokalipsy jadą bowiem w określonej kolejności: najpierw zaraza, potem wojna, głód i dopiero na koniec śmierć. A my dopiero zobaczyliśmy na horyzoncie drugiego jeźdźca, który jest jeszcze hen, hen… Do trzeciego jeszcze bardzo daleko. A czwarty… Ten może przybyć do nas za nawet kilka lat. Na razie ludzie myślą tak: jest ciekawie, ciekawe obrazki w TV i w sieci, ale to szybko minie, a ja muszę zdecydować, czy te wakacje w Polsce, czy jednak pojedziemy do Grecji…– Ale się mylą?– O tak. I to bardzo. Proces przemiany i przebudzenia ludzkości się zaczął. I potrwa lata, jeśli nie dekady. Nawet wielkie wyludnienie Europy zapowiadane przez jasnowidzów – jeśli do niego dojdzie oczywiście – będzie tylko drobnym elementem w tym długim procesie. Ja patrzę z trochę większej perspektywy.– Ile twoim zdaniem potrwa proces przebudzenia?– Jego pierwsza faza… Myślę, że ok. 300 lat. A za tysiąc lat będzie tutaj inny świat. To będzie inna planeta, inna wibracja. Będzie pięknie.– Dziękuję za
Wiele osób może się zastanawiać, co dzieje się z oczami, gdy ktoś jest bliski śmierci, a następnie odchodzi. Wiedząc, czego się spodziewać, jeśli ukochana osoba jest w procesie umierania, może pomóc Ci czuć się nieco bardziej przygotowany w odniesieniu do tego, co można zobaczyć po ich odejściu. Należy pamiętać, że większość osób odejdzie z zamkniętymi oczami. Niektóre, jednak, będzie przejść z ich oczy częściowo otwarte. Dlaczego oczy mogą się otworzyć przed Passing Away Zmiany oczu blisko śmierciOtwarcie oczu i zbliżanie się śmierci Mity o oczach otwierających się w pobliżu śmierci Przygotowanie do zmian związanych z oczami Dlaczego oczy mogą się otworzyć przed Passing Away Oczy mogą spaść lekko otwarte jak osoba zbliża się do śmierci z powodu zmniejszenia napięcia mięśni. Ta strata może spowodować, że oczy otwierają się lekko w czasie przemijania. Leki mogą również wpływać na to, czy oczy otwierają się w chwili śmierci. To rozluźnienie mięśni wokół twarzy, jak również reszty ciała, może również powodować inne zmiany związane z relaksacją. Według badań przeprowadzonych na 100 osobach objętych opieką hospicyjną: 63 ze 100 przeszło z zamkniętymi oczami 37 ze 100 przeszło z częściowo otwartymi oczami Of those with closed eyes after passing, 33 were males and 30 were females Of those with open eyes post mortem, 18 było mężczyznami i 19 było kobietami Niewydolność wątroby odnotowano u 40% tych, którzy przeszli z otwartymi oczami Badacze zaobserwowali, że otwarte oczy w czasie przechodzenia mogą być związane z chorobą, która wpływa na centralny układ nerwowy Zmiany oczu blisko śmierci Blisko śmierci i post mortem, oczy mogą przejść przez niezliczoną ilość zmian, które wynikają z naturalnej reakcji organizmu na odejście. Niektóre mogą obejmować: Kumulacja kurzu i gruzu Kumulacja śluzu Żółty trójkątny osad na twardówce Fragmentacja naczyń krwionośnych w oku Otwarcie oczu i zbliżanie się śmierci Oczy mogą się otworzyć i pozostać zrelaksowane w pobliżu śmierci, ponieważ ciało zaczyna zwalniać. Rozluźnienie mięśni występuje tuż przed czyimś odejściem, po którym następuje rigor mortis, czyli usztywnienie ciała. Ta relaksacja wpływa na mięśnie w oczach i może spowodować, że niektórzy otwierają oczy tuż przed odejściem i pozostają otwarte po odejściu. Mity o oczach otwierających się w pobliżu śmierci Oczy zawsze były przedmiotem zainteresowania różnych kultur na całym świecie. Z odejściem, istnieje kilka mitów wokół dlaczego ktoś może umrzeć z otwartymi oczami. Niektórzy wierzą, że jeśli ktoś umiera z otwartymi oczami, to znaczy, że był zdenerwowany lub niepewny przejścia do następnego świata. Inni uważają, że mogą patrzeć na anioły przychodzące, aby je odzyskać. Monety umieszczane na oczach, aby trzymać je zamknięte, były praktyką wykonywaną przez starożytne cywilizacje jako sposób na uiszczenie opłaty za odzyskanie duszy. Przygotowanie do zmian związanych z oczami Jeśli ukochana osoba jest bliska odejścia, pomocne może być wiedzieć, czego się spodziewać. Chociaż nigdy nie możesz wiedzieć na pewno, czy twój ukochany odejdzie z otwartymi czy zamkniętymi oczami, pamiętaj, że pewne czynniki będą miały wpływ na to, co się stanie. Oczy, podobnie jak inne części ciała, ulegają wpływowi w miarę zbliżania się śmierci, jak również w okresie pośmiertnym. .
W utworze występuje personifikacja można się domyśleć upersonifikowaniem jej będzie to zupełnie odmienny wizerunek kobiety, niż wszystkie dotychczas przedstawione na była czymś, złym, prawie się jej bali, nienawidzili jej. Utożsamienie śmierci z kobietą nasunąć może myśli o tym jak była płeć żeńska widziana w utworze tym kobieta jest przedstawiona jako postać szkaradnego wyglądu, chuda, blada, ma żółte lica i odbija światło niczym miedziane naczynie.„Obraza wielmi skaradego,Łoktuszą blada, żołte liceŁszczy się jako miednica;Upadł ci jej koniec nosa,Z oczu płynie krwawa rosa;Przewiązała głowę chustą”Jest porównana do ludożercy:„Jako samojedź krzywousta”Jest to obraz kobiety niezwykle szkaradnej, momentami przypominający obraz bez warg, kości na ponurym gołą głowę, przewraca oczami, a w dłoniach dzierży kosę.„Nie było warg u jej gęby,Poziewając skrżyta zęby;Miece oczy zawracając,Groźną kosę w ręku mając;Goła głowa, przykra mowa,Ze wszech stron skarada postawa -Wypięła żebra i kości”Zabija bez żółte oczy, żółty brzuch:„Groźno siecze przez widząc obraz skarady,Żołte oczy, żywot blady”Śmierć mówi, że przyjdzie po każdego:„Otoż ci przed tobą stoję,Oględaj postawę moję:Każdemu się tak ukażę,Gdy go żywota zbawię.”„Ma kosa wisz, trawę siecze,Przed nią nikt nie uciecze.”Śmierć mówi, jak będzie wygladało jej to straszna i przerażająca wizja:„Zableszczysz na strony oczy,Eż ci z ciała pot poskoczy;Rzucęć się jako kot na myszy,Aż twe sirce ciężko wdyszy.”Wstań, mistrzu, odpowiedz, jestli umiesz!Za po polsku nie rozumiesz?Snać ci Sortes nie pomoże”Biorąc pod uwagę, przedstawienie śmierci jako kobiety, widać tu negatywne ustosunkowanie porównywana do zła, do nieprzyjaznej siły to odmienny, zupełnie inny wizerunek, niż te dotychczas przedstawione na
W starym wiadrze pełnym wody odbijał się błękit nieba i jego przerażone spojrzenie. Jestem pewna, że by uciekł, gdyby nie sznur, który wpijał się ciało, krępując ruchy. Mężczyzna zmącił gładką taflę, zanurzając w niej srebrne ostrze. Kilkoma szybkimi ruchami wytarł nóż o spodnie. Skrzyżowali spojrzenia. Drugi, bez słów, zamachnął się ciężkim młotem, precyzyjnie wymierzając cios w środek głowy. Głuche uderzenie powaliło go na kolana. Oczy zaszły mgłą, a głowa zaczęła się kiwać, coraz niżej i niżej, aż w końcu opadła bez życia na ziemię. Sprawnie wciągnęli go na szubienicę, odwrotnie, bo nogami do góry, i poderżnęli gardło. Karminowa czerwień wylewała się na trawę pulsująco, wraz z resztkami życia. Zza szyby na ganku podglądałam, jak umiera młody byk. Przez chwilę wydawało mi się, że nasze serca biją w tym samym rytmie. — Zwierzęta umierały na różne sposoby. Kury najczęściej ginęły od babcinej siekiery. Łapała upatrzoną, najbardziej dorodną nioskę, chwytała ją tak, by się nie ruszała i ostrożnie kładła na pniu, mówiąc do niej cicho. Najważniejsze, żeby zwierzę się nie bało. Kura łypała jednym okiem. Kury zawsze łypią jednym okiem — być może dlatego, że mają je po dwóch różnych stronach głowy i nigdy nie patrzą wprost. Jeżeli kura na Ciebie łypnie, łypnie patrząc z ukosa. Traciły głowę po jednym, celnym uderzeniu. Leżała na ziemi z przymkniętymi oczami i rozchylonym dziobem, z którego wysuwał się różowy, gładki języczek. Tak, kury mają języczki. Mają też uszy, schowane pod cienką warstwą piórek. Pokazał mi je dziadek. Najbardziej intrygujące były brojlery i indyki — te najdłużej potrafiły biegać po podwórku martwe, bez głów, wymachując skrzydłami i pędząc na oślep, popychane resztką życia w układzie nerwowym. Czasami wpadały w krzaki nad rzeką i trzeba było ich szukać w pokrzywach. Pniak oblepiony był piórami i błyszczącą krwią. Zasychała szybko. Koty były stałym elementem naszego otoczenia. Pojawiały się znikąd i odchodziły cicho, umierając w sobie tylko znanych miejscach, z dala od domów, od ludzkich spojrzeń. Chodziły swoimi drogami. Tropiłam je czasami, skradając się po cichu. Biegłam, gdy mknęły przed siebie. Zastygałam w ruchu, gdy zwalniały kroku. Wstrzymywałam oddech, zamykałam oczy. Chciałam być niewidoczna, stopić się z otoczeniem. Zawsze czujnie odwracały głowę i uciekały mi, znikały, rozpływały się w powietrzu, jak gdyby nigdy ich nie było. Byłabym pewna, że faktycznie nie istnieją, że sobie je wymyśliłam, że mi się tylko przywidziało, gdyby nie to, że zawsze w końcu przychodziły, tylko po to, by znowu przepaść bez śladu. W ostatnią wędrówkę też wybierały się samotnie. Wyobrażałam sobie, że zwijają się w kłębek i zasypiają, po prostu zasypiają na zawsze, czesane wiatrem — tym specyficznym zapachem wolności, który zostawał na palcach, gdy tylko pozwoliły się pogłaskać. Dżok, pies podwórkowy, „był od zawsze”. Zdarzały się noce, że przez wiele godzin wył. Dziadek mówił wtedy, że Dżok czuje nadchodzącą śmierć i że właśnie ktoś gdzieś umiera (nie miałam powodów, żeby mu nie wierzyć — zawsze ktoś gdzieś umierał). Żyłam w przekonaniu, że jest bratem wilka. Od czasu do czasu zrywał się z łańcucha, gdy zapadał zmrok, by zawsze rano czekać przy budzie. Lubiłam myśleć, że ze swymi wilczymi braćmi biega wtedy po lesie. Pewnego dnia nie wrócił. Sikorka, która padła uderzając w okienną szybę, spoczęła w pudełku po herbacie, zakopana pod świerkami. Na grobie postawiliśmy jej krzyżyk z patyczków od lodów. Mała, polna mysz, z raną na boku. Nie chciała pić mleka ani jeść pszenicznych ziaren. Żyła jeszcze kilka dni w drewnianym wózku na kółkach. Martwy wąż, rozpłatany gwoździem, okazał się być niebieski i błyszczący w środku. Typowy zaskroniec, żółte plamki za uszami. A jaszczurkę, odłożoną na parapet piwnicy w celu obserwowania postępującego rozkładu, ktoś nieopatrznie mi wyrzucił. — Umierali i ludzie. A wtedy czas się zatrzymywał. Ze wszystkich zegarków w domu wyciągało się baterie, a wskazówki przekręcało się na godzinę, „tę” godzinę. Ciało zmarłego do czasu pogrzebu leżało w domu. Nikt się go nie bał. Do ostatniej drogi trzeba było je przygotować — umyć, uczesać, ubrać, zamknąć oczy i położyć na nich pieniążek. W dzień schodzili się sąsiedzi. Przynosili kwiaty, najczęściej lilie. Do dzisiaj pachną mi śmiercią. Modlitwy i żałobne śpiewy trwały całymi godzinami, a „prowadzący” co jakiś czas się zmieniali. Gdzieś obok bawiły się dzieci. Ktoś zrobił zdjęcie. „Dobrze wygląda”. Trup sztywnieje szybko, więc prędko trzeba go ubierać, bo potem, by założyć marynarkę, trzeba wyłamywać ręce w stawach. Albo mówić: „Basiu, no daj sobie założyć sukienkę”. I Basia sobie daje. Krzesła odwracało się do góry nogami, by błąkająca się po domu dusza nie mogła przysiąść. Jeszcze by się jej spodobało i nie chciałaby odejść. Wszystkie lustra były zasłonięte, by nie mogła się w nich przejrzeć. Ze śmiercią nam nie do twarzy. Wyprowadzenie zmarłego z domu miało swój rytuał. Zanim zamknięto wieko trumny, wszyscy członkowie rodziny podchodzili kolejno, by przez chwilę potrzymać splecione różańcem, zimne dłonie (dłonie dziadka kojarzyły mi się z plasteliną). Na każdym progu opuszczano trumnę trzy razy, przy każdym odmawiając modlitwę: „Wieczne odpoczywanie, racz mu dać Panie”. Przed trumną zawsze szła rodzina, bo to ona odprowadzała nieboszczyka na cmentarz, nigdy na odwrót. Za trumną, najczęściej niesioną przez mężczyzn z otoczenia zmarłego, szła cała reszta. Karawany nie były jeszcze w modzie. Na niektórych wsiach, gdzie cmentarze były daleko, chodziło się często po kilka kilometrów. Ciężka trumna zostawiała czerwone ślady na ramionach. Zmarłego trzeba było pochować przed niedzielą. Gdy trup niedzielę przeleżał, pociągał za sobą kogoś innego. Po powrocie do domu była stypa. Przy wódce wspominało się zmarłego. Tylko dobrze. Bo o zmarłych nie mówi się źle. Zawsze dziwiło mnie, w czym gorsi są żywi. — Kiedy dzisiaj myślę o kulcie młodości, pochwale piękna, stawianych na piedestale idealnych ciałach. Kiedy myślę o tym, co powinniśmy, do czego dążymy, czego nam ciągle brakuje. Kiedy myślę o tym, jak kurczowo trzymamy się życia i jak bardzo przeraża nas śmierć. Kiedy myślę o tym wszystkim, dochodzę do wniosku, że nie wypada nam umierać.
żółte oczy przed śmiercią